Zanim przeszłam na dietę, naprawdę dużo czasu spędzałam na pieczeniu różnych ciasteczek. Przez kandydozę okazało się to jednak nieco trudniejsze, ale jak się chce, to wszystko da się zrobić. Kiedyś bardzo często piekłam prościutkie, kruche ciasteczka, które mimo swojej prostoty były jednymi z najlepszych ciastek jakie robiłam. Jednak składały się one niestety w dużej mierze z mąki pszennej. Wczoraj więc postanowiłam spróbować wykonać ten sam przepis, tyle że przy użyciu mąk bezglutenowych i muszę przyznać że jestem bardzo mile zaskoczona tym wypiekiem. Ciasteczka są przepyszne i nie wymagają wiele wysiłku. Prawie wszystkie zostały już zjedzone, więc rozważę czy nie upiec dzisiaj kolejnej porcji :)
Składniki:
- kostka masła (200g)
- 100g ksylitolu
- 240g mąki bezglutenowej (dowolnej, ja wymieszałam 70g mąki amarantusowej, 70g mąki jaglanej, 60g mąki kukurydzianej i 40g mąki gryczanej)
- szczypta soli
Przygotowanie:
- Masło wymieszać z ksylitolem i szczyptą soli na gładką masę.
- Stopniowo dodawać mąkę, ciągle mieszając.
- Masę włożyć na ok. pół godziny do lodówki.
- Po wyjęciu ciasta jeszcze raz je wymieszać, a następnie rozwałkować na stolnicy na grubość ok. 0,5cm, wycinać ciasteczka o dowolnym kształcie i układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
- Piec w temperaturze 180 stopni przez ok. 9-10min.
Szczerze, bardzo obawiałam się smaku tych ciasteczek, tym bardziej, że użyłam mąki gryczanej i jaglanej, które mają swoją charakterystyczną goryczkę. Ale w sumie tylko za pierwszym gryzem lekko czuć gorzki smak, a potem wszystko jest w porządku. Ciastka naprawdę są świetne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz